bez tytułu

idę przed siebie i nie pytam o drogę, bo wiem, że idę we właściwym kierunku
zresztą nie mam tu nic do powiedzenia, to nie ja tu decyduję
jestem tylko Twoim narzędziem, idę tam gdzie mi każesz
nawet kiedy prowadzisz mnie krętymi ścieżkami, kiedy wydaje mi się, że to nie ma sensu
kiedy opadam z sił, czuję się zagubiony i zatrzymuję pośrodku drogi
gdzieś w głębi serca słyszę głos: idź, po prostu idź
więc podnoszę się z kolan, otrzepuję pył z ubrania i ruszam dalej
czasem upadam, ale podźwigam się
oczywiście, że mam wybór, ale jestem szczęśliwy, że wybrałeś właśnie mnie,
że mogę iść po bolesnej ziemi, że mogę w codziennym trudzie i cierpieniu
podawać rękę tym, którzy upadają, tym którzy błądzą w ciemności
w świecie pełnym chaosu i szaleństwa kroczyć przed siebie ze spokojem w sercu i dziękować za każdy kolejny dzień