Wiesz jaka bezradność gdy
ktoś znienacka zamyka drzwi,
a ty właśnie za klamkę chwytasz
stoisz wtedy i już nie pytasz.
Tylko w sobie
przeżywasz tę chwilę,
która miała dać radości tyle
zastanawiając się .
Kim byłaś dla niego,
czy choć trochę miejsca swojego
podarował ci w sercu z czułością,
ciepłem które byłoby bliskością.
Czy tylko kaprysem chwili
który szare dni umili,
albo tylko pożądaniem
które nie jest kochaniem.
Mgiełką która zjawia się
potem gdzieś rozpływa się,
kroplą w morzu życia małą
chociaż falą być się chciało.
Chwilą co nie znaczy nic
nie ma więc co smutku kryć,
który dał rozgoryczenie
w sercu żal ,oczom łzawienie.
Trzeba mieć nadzieją że,
jeszcze w życiu zdarzy się
i na drodze ktoś się zjawi
smutku sobą nie zostawi.