przysiadła poezja
zwiewna złotokłosa
zieleń odbijała
w jej chabrowych oczach
przysiadła zwyczajnie
na miejskim chodniku
wśród gwaru ulicznego
omijał ją w pośpiechu
zatrzymał się tylko
świerszcz ten zza komina
podał smyk pomocny
i w tłumie z nią zginął
poszłam za ich śladem
lecz nie odnalazłam
chociaż nie widziałam
już więcej tej pary
ich arię miłości
słychać jest czasami