Kazimierz i ja jesienną porą

Otulona płaszczem bogatej historii,
w spokoju i ciszy wyłapuję nutki,
wsłuchuję się w słowa pieśni nad pieśniami,
które wiatr unosi wraz z poszumem liści,
w akompaniamencie plusku dumnej Wisły.

W gładkie lustro wody spoglądają drzewa,
złotem i brokatem promienieją w słońcu.
Takie też widziałam w obrazach malarzy
ujętych urokiem tej świty wiodącej
poprzez Korzeniowy Kazimierski Wąwóz.

Do białych stóp zamku jutro powędruję,
gdzie wąskie uliczki i gontowe dachy,
wstąpię też do knajpki żydowskiej, kultowej,
dobrze tam odpocząć w zmierzch październikowy.

Otulona płaszczem bogatej historii
o świcie czy zmierzchu ciepłem karmię duszę
i już wiem na pewno – powrócić tu muszę.