Kiedy się spotkamy?

Nie martwię się ile lat upłynie

Ile klęsk i rozczarowań minie

Ile wzlotów i upadków odniosę

Mimo to zawsze się podniosę

Będę czekał całe wieki

Pokonywał góry, rzeki

W końcu poczuję ciepło bijące

I serce Twoje żarzące

Oczy sięgające we mnie

I te białe, gładkie dłonie

Ale wcale się nie śpieszę

Bo z całego serca wierzę

Że ten czas szybko mknie

I spotkamy się choć we śnie