„Odchodzę”

W milczeniu ocieram łzy z wilgotnej twarzy.
Wszystko, krok po kroku kalkuluję.
Patrzę na twoje zdjęcie i nie mogę się skupić.
Wodzę palcem po twoich fioletowych oczach nakrapianych błękitem.
Jak jesienne niebo.
Tak piękne gdy jesteś szczęśliwy.
I tak zabójcze gdy targa tobą gniew.
Stapiające najtwardsze metale.
Ostre jak diament.
W milczeniu mnożę to co nas dzieli, przez sumę naszych niepowodzeń.
We wspomnieniach ciągle widzę tylko jak się nawzajem przepraszamy za błędy.
I jak raz po raz oddalamy się od siebie.
Znów mnę kartkę, list napisany do ciebie zielonym atramentem na błękitnym pergaminie.
Z zawartością: „To ostatnia szansa”
Kreślę nowe litery, słowa jasne i przejrzyste.
„Odchodzę”