Serce…

Spadają już liście z drzew,

mnie ogarnia cichy gniew.

Wiatr wieje nieubłagalnie,

moje życie znika nominalnie.

Deszcz zaczął niezmiernie

pokropywać,

Cóż to będzie;

lat w samotności idzie mi ubywać.

Wnet rozpętało się prawdziwe piekło,

burza, jaka mnie opętała zniszczyła me serce,

A ono zmiękło.

Po burzy jak to bywa; nastała tęcza, która

serce w kamień obróciła�??