Wychodzenie z ,,ego” siły mi odbiera,
tak się zaplątałam, że nie wiem co teraz.
Ego gigantyczne większe niż ja sama,
muszę coś z tym zrobić, najlepiej jest zaraz.
Łatwo jest powiedzieć, gorzej jednak zrobić,
w brzuchu rewolucja, ego wie co robi.
Neurony buzują, nie idzie wyłączyć,
człowiek jest bezbronny a podobno rządzi.
Nadzorować ciałem niby i potrafię,
zmienić chcę stan rzeczy, jadąc na kuracje.
Terapia wstrząsowa, ma swą dobrą stronę,
wykończy psychicznie, w mig ego zniszczone.
Gdzie jednak kuracji wstrząsowej mam szukać?
Nie mówię o ciele, mi chodzi o ducha.
Wszak niezła idea na wojnę pojechać,
jak terror wokoło to ego ucieka.
Na wojnie niestety, ryzyko ciut duże,
zamiast zabić ego, sama mogę umrzeć,
co zrobić z dziadostwem, jak wziąć pod kontrolę?
realne jest przecież, to czego się boję?