Taka smutna Wigilia

Kolejne to święta w mym życiu
Jak zawsze choinka, rodzina, prezenty…
Ludzie w nienagannym pożyciu
Każdy jest szczęśliwy, każdy uśmiechnięty.

Staram się udawać, choć wiem, że nie umiem
Kryć tego, co we mnie się kryje
Z mozołem hamuję w Wigilię łez strumień,
Bo z tobą chcę żyć, a nie żyję.

Myślałam, że lepiej już będzie,
Lecz pamięć po tobie boli nawet w święta.
Choć nie chcę, to widzę cię wszędzie –
W świeczkach na choince i wszystkich prezentach.

Mikołaj z bibułki ma czapkę czerwoną
Jak policzki twoje na chłodzie
I minę tak komediancko rozbawioną
Jak ty, kiedy prułeś po lodzie.

Śnieg zza okna oszronionego
Jest zimny jak głos twój, gdy coś cię dręczyło,
A tempo oddechu twojego
Ma wiatr barłożący gałęzie za szybą.

Wtem błyska gwiazdka na sklepieniu ziemi
I wszystkich napawa radością.
Ten błysk był w twym oku, gdy to, co czujemy,
Nazwałeś prawdziwą miłością.

A dzieląc opłatek z rodziną
Wymuszam podziękę za puste życzenia,
Ponieważ mą prośbą jedyną
Jest, abyś był ze mną do końca istnienia.

I wierzę, że złota gwiazda spadająca,
W wigilijny wieczór zoczona
Sprawi, że powrócisz, i wierzę do końca,
Że prośba zostanie spełniona.