Krzyk umierającego łabędzia
Krew na ścianie w opuszczonym domu
Spaceruję na krawędzi
Śmierć w wodzie
Dni poza czasem
Śmiech dobiegający z pomieszczenia pod podłogą
Orzeźwiający zapach letniego poranka
Jestem już tak blisko
Dlaczego mnie nie wpuścisz
Jestem tak potwornie zmęczony
A moje skrzydła są ciężkie i zlepione błotem
Tak ciężko być
Samotność w obcym świecie bez pór roku
Stary ogród
Chcę wygodnie ułożyć się w porastającej go miękkiej i wysokiej trawie i wreszcie zasnąć
Bolą mnie oczy a moja głowa jest ciężka
Ta wędrówka jest już zbyt długa
A ja nie mam już sił
Wiesz o tym a jednak każesz mi wlec się dalej i dalej
To tak boli i nie ma wytchnienia
Upadam i podźwigam się
Pamięć
Rozrzucone fotografie unoszą się na tafli czarnego jeziora