drzewa otrzepują śnieg z dziurawych kapot
prószą na samochód stojący pod nimi
ptak pieczęć przystawił w niespisany raport
gołym okiem widać te intrygi zimy
nie bacząc na innych swe pierzyny trzepie
nie wiadomo kiedy na rzęsie usiądzie
policzki maluje raz gorzej raz lepiej
i z nosa odwilżą w rękawiczki wsiąknie
a za nią pachołek – mróz dźwiga sztalugi
po drodze poślizgi na jezdniach pogubił
gehenna i frajda piękno i szarocie
oj nie ma porządku o tej porze roku