Słucham muzyki
nerwy mnie ponoszą
szlag mnie trafia
z bożej łaski eksperci
wychwalają ten jazgot gitar
strun szarpanych
rytmu wybijanego na perkusji że o rany
to wszystko o pomstę do nieba woła
i gwiazda co na scenie głową rzuca
jak koń grzywą na boki
własnych słów
w tumulcie krzyku nie słyszy
gardło zdziera chrypa łapie
muszę wyłączyć radio
krew mnie zalewa
jeszcze chwila dwie i rozbiłbym się
ta muzyka rozbraja mnie
włączam ponownie radio
nerwowo szukam w eterze
chwila zwątpienia nagle słyszę
melodię płynącą jak z przestworzy
sentyment ściska gardło
orkiestra gra Stefana Rachonia
potem Górnego wtapiam się w nią
każdy ton jest wyważony
słów nie potrzeba
każdy instrument
słowa swoje zna
ten pierwszy siwy włos
matko moja ja wiem
to nie sztuka wybudować nowy dom
orkiestra gra auto sunie drogą
w rytm melodii
jestem u celu dojechałem bezpiecznie
radio wyłączam
a w uszach dźwięki dalej grają
to jest piękno duszy żyć się chce
dobrze że falę można zmienić
nie muszę słuchać
piosenkarza który
od godziny powtarza
w kółko słowa dwa i la la la la
Autor Waldi