Jesteś sam, zostałeś sam
i cóż ci pozostało…
łamać się, tęsknić czy rozpaczać?
tych pytań jest nie mało…
Nie takim przecież miał być los
doświadczać miałeś swe doznania
serce napełniać wiarą w Boga
szukać dróg prawdy i poznania
Nie takim życie miało być
zapominaniem marzeń z wiekiem
i niepogodą szarych dni
kroczeniem do wrót piekieł
Tymczasem ból srogi cię trawi
bo cel nazwałeś marzeniami
ohyda twego zakłamania
życie zasiałeś złud fobiami
Czy warto dręczyć swe sumienie
pogodę życia wciąż udawać
czy lepiej chwycić przeznaczenie
imieniem wybór prosty nazwać
Przegoń ułudy zgubny męt
i odkryj szlaków nowe cele
miłością ,szczęściem i pogodą
napełnij nowych dni niedziele
Samotność porzuć co sierotą
i co wspólnota nie wie
do świata dąż a zyskasz złoto
w braterstwie siła drzemie
Porzuć swe smutki i rozterki
zapomnij czym są kałamarze
Pragnę wolności słowa twego
by przyjaźń niosła w darze
I optymizmem swym zarażaj
choćby się przed nim kto chciał skryć
przyjaciół poznaj i pokochaj
na resztę pięknych życia dni