Pośród chwil, życia dni
stoisz Ty – dumny gość
niczym lew srożysz krew
i nadziejom mówisz dość
stoisz Ty – dumny gość
niczym lew srożysz krew
i nadziejom mówisz dość
Bierzesz los w dłonie swe
zamykasz sumienie
a przesądom mówisz, Nie!
nie tobie przeznaczenie
zamykasz sumienie
a przesądom mówisz, Nie!
nie tobie przeznaczenie
Na cóż sens, splotów bieg
gdy wciąż zaskakuje
i pułapką staje się
to co cię krępuje
Porzuć to, to twój błąd
krusz postanowienia
nie to miało sensem być
twojego istnienia
Zatem walcz, to nie gra
tutaj żartów nie ma
z wszystkim co krępuje cię
co twe życie zżera
Nie porzuci ciebie Bóg
skoro dał ci życie
lecz wypełnij rolę swą
godnie, należycie
Nie odwrócisz biegu rzek
oddechu kosmosu
twego życia jeden sens
w objęciach chaosu
Jesteś niczym wszechświat ten
wiedziesz żywot wszelki
na co złość, na co strach
skoro jesteś wielki (*)