Tak lekko

Tak lekko i łatwo błądzą twoje dłonie
Snują się cierpliwe pomiędzy moimi
Niczym świergot ptaków siadłych na balkonie
Pośród mgieł słonecznych rankiem leniwymi

Dłonie przenikliwe wczesnego poranka
Namaszczone sercem stroją się do grania
Jak natchnione usta na szyi kochanka
Szepcą o nadejściu pory miłowania

W nich słodycz zbudzenia i ciepło spłoszone
Przez nie sen najgłębszy  poza przestrzeń wnika
W nich rodzi się koncert dusz rozanielonych
Pośród łąk majowych i szmeru strumyka