zmartwychwstanie motyli

w miłości nie ma roztropności
zachłanność w pożądaniu gości
dwa te pojęcia razem zestawione
tylko przed ołtarzem
kochasz męża /żonę

na ukwieconą weszłam łąkę
i tylko osy widziałam wszędzie
czegoś tu brakowało
już wiem…czyżbym była w błędzie

i kwiaty też takie inne
chociaż kolorowe
nie pięły się do słońca
schylały smutnie głowę

powiedz mi stokrotko
co tu się zdarzyło
gdzie piękne motyle
co je uśmierciło

a osy wciąż bzykały…

coś o wstydzie mówiły
zapylaniu modliszce
o ogonku i pliszce
o spitym nektarze
i o pustej czaszy
o ciszy w kielichu
o duszy co straszy
o kłamstwie obłudzie
o zdradliwej sieci
okrucieństwie ludzi
marzącej miłości
motylej lekkości…

ach…dosyć już tego bzykania
stokrotko…
bez motyli…świat
ku zagładzie piękna się skłania
chociaż ulatując
ból pozostawiają
w ulotnej miłości
znowu zmartwychwstają

motyle tak ulotne
chwilową rozkosz dają
przetłumacz sobie moje serce
bo one serca nie mają