Spotkali się pod drzewem kasztana
powróciły wspomnienia sprzed lat
jakby to było wczoraj znów byli razem
dłonie splecione nie chcą pożegnań.
Siwy włos i zmarszczek wiele
ich życia były już kruche
słońce niebo im rozzłociło
złączeni w uścisku, spragnieni siebie.
Serca biły pośpiesznie marzyli oboje
by chwila stała się wiecznością
w tym zerwał się rozhulał wiatr
spadł pierwszy kasztan w ich dłonie.
Patrzyli na siebie z uśmiechem
chcieli zatrzymać czas
smutne dni w radosne zmienić
znużeni podróżą zasnęli.
Zbudził ich dzwonek zegara
rzekli jednocześnie do siebie
wstawaj kochany -kochana.
musimy cieszyć się szczęściem.