na antycznym stoliku
zimna herbata
w porcelanowej filiżance
wiatr smaga deszczem szyby
skulona samotność
otulona
postrzępionym płaszczem marzeń
wciska się w fotel wspomnień
zapłakane myśli
opadają razem z liśćmi
za ciężkie
żeby wzlecieć ptakiem
przydeptane obcasem
zbite gradem zbędnych słów
utraciły złoty połysk
tylko usta nadal gorące
chowają się w mroku