krajobraz ograniczony

dwa nieba nad głową
błyszczą
odtłuszczony grafem ciężkości
wiodący daleko za kulami
wymytych ograniczeń

ja
daleko na dolnym wzgórzu
ty
na szybach domku
zmarznięta postać
prawdziwa

pędzlem maluje iskierki
słyszę świsty palącego się drewna
z lasu
obejmującego mnie dookoła
tuli mnie w ramionach
ciepłych matki

pękające ziemskie złoże liści
tu umarłe

uciekam od budynków zagłady
sztucznych rąk ludzkich
tak daleko niechcianych