Ledwie oczy przetrzeć zdołam

Pieją koguty, szczekają psy,
dym z komina po dachach się kładzie,
budzi się życie w ludzkiej osadzie.

Ledwo świt uchyli rąbek dnia,
Wiesław na akordeonie gra
„Kiedy ranne wstają zorze”.
Melodia spod palców
rozbudza słowa pieśni,
prosto z serca głos ją unosi
ponad góry,  po stokach leśnych,
ku białym obłokom.

Cała ziemia  utulona w Twych ramionach,
wdzięczna za przespaną noc,
śpiewa  teraz obudzona
brzmieniem gry akordeonu
– Bądź pochwalon Boże wielki.

Wplotłam w strofy tego wiersza wspomnienie wspólnego śpiewania na chwałę Bożą przy dźwiękach gry Wiesława,
trochę na mandolinie wtórowałam mu, też ja. :)
Z pobytu w Kupale Luczki (Słowacja), luty/2012.