Plaża i morze

Ciało i wolną duszę
pieszczotą przyrody kuszę.

Wiatrem od morza powiało.
Ono kusi moje ciało.
Wszystko słońcem jest rozgrzane.
Czuć plażowym bałaganem.

Wonne olejki i kremy
drażnią nozdrza mojej weny.
Każdy w swym grajdołku siedzi.
Ludzi pełno jest jak śledzi.

Ja slalomem się przepycham,
ze zmęczenia ledwo dycham.
I w bikini swe wciśnięta,
potknęłam się, czyjaś pięta!

No, nareszcie się zanurzam.
Pędzi na mnie fala duża.
Od dna lekko się odbijam.
Do powietrza ciągnie szyja.

Z morskim żywiołem harcuję.
Tak jak delfin w nim się czuję.
Z brzegu na mnie już kiwają.
Czas do domu, wciąż wołają.

Jeszcze jedno zanurzenie.
Słońce w wodzie już jest cieniem.
Z toni morskiej się wynurzam.
Z pianą. Jak zachodu róża.

Dzisiaj nic już nie posolę.
W morzu soli pełen worek.
Słona woda mnie przenika,
Z wiatrem w oczy falą bryka.