Proteza osobowości

Głowa spuszczona, dłonie wsparte o stół,

Oczy zawiedzione – wtedy rozum czuje ból.

Prototypy złudzeń, zażyte pigułki wiary,

Skupiają zamęt myśli, tych złych, najbardziej szarych.

Pragnienia nie spełnione są pokarmem dla wspomnień,

Dla duszy jest lekarstwem szum ciszy – by zapomnieć.

W zamkniętych oczach widać jedyny cel istnienia,

W nieregularnym oddechu te prawdziwe marzenia.

Po stokroć głaskany i zapewniany literami, wśród barw

Kolejnych dni – niestety prawdziwość mam za nic…

Mam wierzyć i zaufać słowom przesyconym pięknem?

Czy ustąpić za to miejsca intuicji zwanej lękiem?

W pierwszy dzień z reszty mojego życia, widzę

Jak prekursor nadchodzi by nauczać, zachwycać.

Dać ponieść się tej fali?  Jak reszta maszerować?

Słychać gdzieś w oddali, jak wracają by od nowa

Zdobywać szczyty zmysłów, górować w sztucznym tłumie,

Błądzić wraz z ciemnością, szukać kogoś kto zrozumie,

że dla jednych rzeczą jasną poprawka na zakłamanie

a dla innych samobójstwem zjadać kłamstwo na  śniadanie.