wyszła z domu
gdzie jesteś
odezwała się w niej pierwsza myśl
wolność unosiła ją w dół
tak
zeszła z tronu
nierealnej miłości
schodami ulicznego gwaru
w dół
do dzwoniących tramwajów
szumu samochodów
zielonych świateł
czerwonych
które tak realnie
ostrzegają przed niebezpieczeństwem
zielone przechodź
samochody kłaniają się z uśmiechem
na wysepce przystanął tramwaj
po drugiej stronie sklepy
zapraszają wystawami
wchłania się w bezimienny tłum
wyzwolona z internetowej samotności
idzie sprężystym krokiem
włosy rozwiewa gwar
rozdaje radość wokół
kwiaciarki pilnują
naręcza wiosennych kwiatów
w wiadrach z wodą
(prawdziwe nie z internetowej łąki)
a ona odkrywa życie od nowa
dzwoniące mrugające
pachnące ludźmi
jest
wraca z bukietem fiołków
żyją zapachem dotykiem kolorem
żyją
chociaż w bukiecie
a jej wrzos w doniczce przysechł
nie był podarowany sercem
nie chciał mieć kłopotów