Zaufać wenie to pomylenie ?

Kiedy przychodzi do mnie wena
Od pisania odwrotu nie ma
I choćby nawet mi się nie chciało,
Piszę i piszę – nie spocznie ciało.

Gdy śpią już wszyscy domownicy
I światło lamp zagląda z ulicy,
Ja do pisania wtedy siadam
Słowa w rymy dość szybko składam.

Pojawia się niejeden temat
Nagle je zsyła twórcza wena,
Jak więc przerwać moje pisanie
Przecież polegam tylko na niej!

Bo jeżeli mnie znów porzuci
To nie wiem kiedy może wrócić,
Gdy jest piszę więc do oporu
Choćby świat nie miał już kolorów.

Z samego rana często bywa
Do pisania ze snu się zrywam,
Pierwszym posiłkiem nie jest śniadanie
Lecz nowego wiersza składanie.

Żona i dzieci mocno zdumieni :
Wierszokleci są pomyleni!
Jak można tak – nie zjeść posiłku
I wkładać w bazgranie tyle wysiłku.

Zamiast przytulić się do żony
Zapisywać kolejne strony,
Nie mam wcale wyrzutów sumienia
Więc nie zamierzam tego zmieniać.

Lubię w wiersze ubierać słowa
To taka z sobą samym rozmowa,
Niech to nazywa się pomylenie
Bardzo je sobie w życiu cenię!