Burza

Nadciągają chmury potężne
Dla miłości chwile niezręczne.
Słychać grzmoty
Chyba czas się wziąć do roboty.
Widać błyski
O cholera napiłbym się whisky.
Nadchodzą chwile złe,
Jak chałwa mdłe.
Wielka ulewa słów naszych
I grad obcych komentarzy.
Słów piorun cię uderzył
I z grzmotem nienawiści się zmierzył.
Kłótnia ta długo trwała,
Widownia też nie była mała.
Nie równa to walka była
I nie wiem jak się skończyła,
Gdyż wyszedłem poza front burzowy,
Aby zmienili ton rozmowy.

Ale jak każdy wie
Po burzy słońce pokazuje się.
Wiec piorun przytulił grzmot
I odrzucili zbrodniczy młot.
Słońce za chmur wyszło
I z radością w sercu zawitało.

Teraz na niebie jest ładnie,
Więc Miłość widać dokładnie.