z cyklu: Purpury jesieni
Wybiera się w gości na kilka miesięcy,
już jej się sprzykrzyło za pachnącą ziemią.
Niezmiernie stęskniona do Polski popędzi,
by ją od początku poznawać i zgłębiać.
Złotą suknię wdziewa, z kasztanów korale,
a na głowę wieniec z liści purpurowych.
Cała swą sylwetkę mgłą okrywa białą,
spiętą broszką leśną ostatniej jagody.
Pragnie się spodobać, zauroczyć sobą,
szykuje prezenty dla wszystkich z osobna.
Błyszczy w słońcu złotem wiązanka zbożowa,
z pszenicy chleb biały i chałka ogromna.
Dywan z liści splata złotą smugą słońca,
rozrzuci przed ludźmi, co na polskiej ziemi.
A na czarne pola rozsypie nasionka,
by wyrosły wkrótce późną oziminą.
Tak przysposobiona zagląda do okien
wita się radośnie starym obyczajem.
Oddaje purpurę i prezentów krocie.
W nagrodę od ludzi uśmiechy dostaje.