jestem tłem
którego nikt nie podziwia
wśród zwykłych dni i nocy
siedzę w fotelu
podniesione maszty mej odwagi
skrytej powagi
w których życie ma kolor różu
i rodzi swe owady
myślami daleko odbiegają
od czarnych chmur
nadchodzącej burzy
wśród powiewu szalonego wiatru
co dzień budzi się noc
zewsząd znajdzie się mała iskra
wśród korzeni ciemności
która upomina się
by dodać do niej drewna
ogień ogarnie duszę mary
wzniesieniami ponad świat
obniżone myśli
niczym przykryte deszczem od lat
obudzi się z koszmaru
gdy spadnie w przepaść białego dnia