Mojej muzie

W ruinę świata mego co dawno już wymarłym
jak zabłąkany motyl weszła dziewczyna luba
motyla lot swawolny stubarwnych skrzydeł tęcza
zachwyciły, lecz zarazem smutek mój zwyciężył

Bo gdy tak podziwiałem a chwytać go nie chciałem
odleciał gdzieś w sitowie
i już od tamtej pory zostałem z marzeniami
i tylko myśli w głowie…

Gdzie znajdę tę dziewczynę co rosę przypomina
która jest serca szokiem
i dokąd pójdzie ono gdy ona nieznajoma
i niewidoczna okiem

Co powiem tej dziewczynie gdy słowa pogubiłem
co mogły wiele znaczyć
li tylko myśli szczere a to jest tak niewiele
by serca nie zatracić

Bo wiem że gdy nie wróci to radość ma przeminie
zarosnę nadziejami
dni szare pozostaną co wspomnieniami będą
księżyca złudzeniami

Więc pragnąc mocno wierzę że ona widzi szerzej
I pieśń mą gdzieś usłyszy
bo chociaż nieznajoma to do mnie przyjdzie ona
wśród gwiazd iskrzących ciszy