Poderwał się z wiatrem wysoko w górę
zaczepiając o spłowiałe chmury,
uleciał niesiony deszczem i spadł
na puste miejsce przy stosie.
Przekwitając nieszczęściem odbił się
szmerem od smug nocy niosącej
w dłoniach kryształowe światy
zapatrzone w senne liście drzew.
Odkrywając przetarty księżyc
obtarł się o igrający z szeptem
krzyk zamkniętych oczu
zasnął przytulajac mgły.