Rzadko bardzo miewam sny
A ten wielce był niejasny
Po księgi sennikiem zwane sięgnąłem
I zdarzeń znaczeń szukać rozpocząłem
Pewnego razu późną nocą
W zaspę autem wstrzeliła jak procą
Bywa tak, jak nie ma prawa
Ale zbędna będzie naprawa
Księgi mówią, odwagi więcej
Dającej pewności siebie najwięcej
Choć nie wierzę w te bzdury
Tym razem posłucham lektury
Dobra koleżanka prowadziła
I do czynu doprowadziła
Dziwne jest, że to właśnie ona
Do kierownicy została dopuszczona
Księgi twierdzą tym razem
I tu rację mają owszem
Że nad życiem kontrolę tracę
Więc zmianami je wzbogacę
Do sklepu zaszliśmy razem
W którym telefony podziwiałem
Choć całe szare, brzydkie i stare
Wciąż były dobre, lecz niejare
Księgi teraz mogą głośno rzec
Że sumienie nieczyste mogę mieć
I znów są pełne racji ohydnych
Bo kłamałem jej o uczuciach mych jedynych
Choć kontrolę odzyskałem prawie w pełni
To odwagi wciąż brakuje mi
Albowiem o uczuciu ją darzącym
Pozostaję nadal tym kłamiącym