zaczęło się od polnych maków
pamięta kiedy z Równicy
schodziłeś z nią nad ranem
pachniały jeszcze nocą
perlistej rosy świeżością
o wschodzie słońca
niezapominajki
w szałasie
nazwałeś szaloną
pachniały trawy z wiatrem powiewu
pieszcząc bose stopy chłodem
w marzeniach
w ciebie ubranych
zakwitła malwą
by uczuć prawdę
poznać
dziś orchideą
w zieleń paproci wtulona
powiedziałeś
zostań
zostań moją lewkonią
wspomnienia różą zakwitły
różą tak bardzo czerwoną
białą żółtą różową
tak czyste
wzajemne
szaleńczo wierne