Warkocze

zwisają z nieba warkocze życia
plecione przeznaczeniem
jedne dorodne jak
dojrzałych zbóż kłosy
inne cieniutkie
drżą jak osika
różna warkoczy muzyka

jedne długością swą oplatają
konary dębów gór stoki
inne już dłuższe nigdy nie będą
świat dla nich
za wielki
za szeroki

wśród nich ten jeden
niedostrzegalny
wciąż jeszcze się plecie
wiatrem targany
słońcem różowym
w chmurach wciąż jeszcze się wije

czuje swój ciężar
chciałby już
opaść na ziemię
lecz mu nie dane

dla siebie ciężki
dla innych lekki
musi żyć
tak jak żyje.