czernina

Tonąc w srebrzystych obrazach
oplatam się pasmem dziwnych przejawów
moknące prześcieradła wyblakły
zewsząd dobiegające ciche
odruchy zielonych dzieci
dobiegły końcowych fal nut
granatowe płatki
przed dziurą kolorów
ruchem dłoni odsuwam
gęstniejące linie
spadające na martwą twarz
w zazdrości wypatrując dawne rysy
gdzie w panierowanych obrazach uszedł blask
z białości roślin uchodzi czernina
dopływająca do mych stóp
które w zwiewności
odbiegają od korzennych stawów