Patrzę na dobytek mojego życia.
Nadzieje, które rozwiałaś
Szczęście, które mi zabrałaś
Poczucie człowieczeństwa, którego mnie pozbawiłaś.
I patrzę na innych, którym przyszło cię osądzać.
Patrzę na głupich ludzi
skazujących innych na cierpienie z twojej strony.
Patrzę jak robisz to samo innym.
Jak odbierasz im wszystko.
I myślę sobie,
że jestem bezradna jak nigdy dotąd.
Zniszczyłaś tak wiele istnień
nim zdążyły się na dobre ukształtować.
Staram się być obojętna.
Nie patrzę na innych
Póki nie stajesz się na tyle zuchwała, by sięgnąć po moje ledwo posklejane serce raz jeszcze.
Wtedy, resztkami sił wstaję,
I zbieram armię pokonanych,
Którzy pod moją wodzą,
Nie dają ci zaznać spokoju w tym piekle.
Kierowane do konkretnej osoby.