Dziedziniec poezji cz.2 (nadzienie/farsz)

zwątpił dziś w ciebie zwodniczy świat
zdradzieccy ludzie już zapomnieli
jak wiłaś barwny bukiet z mchów traw
z wiatrem biegałaś wśród sadów, kniei
tańcząc powabnie wśród szumu traw
przywoływałaś to co się śniło
nucąc melodię, piosnkę z przed lat
przypominałaś co się zdarzyło…

różowe szkiełko na szklane oko
pozamieniali, bo się ziściło
marzenie dawnych minionych lat
co filozofom niegdyś się śniło…
i niczym dziwkę obdarli z szat
niwecząc cnoty i gwałcąc siłą
zapominając czym wstyd i twarz
w strzępach znajdując co piękne było

co uczuć płaszczem niegdyś okryte
teraz grą słów jest, znaczeń owiane
co wrażliwością i postrzeganiem
jawi się tego zapominaniem…
bo też uczucia nie są już w cenie
każdy je w sercu skrywa skwapliwie
wstydząc się ustom powiedzieć o nich
wzdychając tylko wciąż niemożliwie

***

Słów cała armia niewiele znaczy
gdy sedna nie ma, idea zgasła
gdy pieczesz kucha to dodaj drożdży
inaczej wyjdzie ci klucha z ciasta
tak słowa same niczym nie będą
gołe, wyzbyte odzienia, stroju
gdy śpi dowódca co dasz żołnierzom
by wzniecić ducha, zagrzać do boju?…