leżę sama w swoim łożu
a w sumieniu zapach igliwia
przypomina o horrorze
niejedna wybiła dwunasta
i niejedna północ minęła
niejeden płomień ogniska
ta słoma kłująca dotknęła
wciąż powraca katuszą
wspomnień tamtego wieczoru
gdy zbezcześciłeś me ciało
dusza nie brała udziału
nie ma końca w tym wierszu
koszmar ten ciągle w pamięci
stromizna twych figlów wraca
taka sumienia jest praca