Rozczapierzył wicher pazury,
z wyciem rozszarpuje wszystko.
Domy, drzewa, wody
– wszędzie rumowisko.
Twoja egoistyczna miłość
– zaborcza,
w spazmatycznym bólu
zaspokaja żądze.
O losie…
Usłysz skowyt
mojej duszy,
daj siłę odejść.
Nie tak miało być,
tak być nie musi.