Przymykam oczy …
powracasz wspomnieniem leśnej łąki
i zapachem siana. Roziskrzone niebo
było nam dachem, nasze konie
spokojnie się pasły.
Wiatr w ich grzywach wyczyniał
swoje harce tańczące i chłodem
powiewał. Spotkały się wolnością
samotnego drzewa, w świeżości
nocnej rosy.
Obok siebie
stały
dwa piękne
nasze konie.
A my w sianie, odurzeni…
Księżyc podglądał pożądliwe ciała,
poświatą otulił.
Przyroda już spała.
2007.03.18