Nie powrócą już te czasy

gruzy nam były placem zabawy
w kieszeni scyzoryk do grania w „pikuty”
z Wisły kamyczki powybierane
bogactwo ogrodów do szabrowania

palant i piłka robiona z gałganków
klasy patykiem narysowane
portki rozdarte sztachetą w płocie
i pasem od taty za „nic” lanie

altanki z desek kolei państwowych
były dla nas drugim mieszkaniem
porą zimową wstawiony koksownik
i łóżko w ciepłą pierzynę ubrane

nieważna była tam pora roku
nasze podwórko szczekało życiem
kury indyczki koza i mruczek
pranie na sznurku z wiatrem tańczyło

wieczorem grałam na mandolinie
akordion* basem melodię wzmacniał
skrzypce śpiewały śmiechem i łzami
w gruzach nad Wisłą …wspomnień spotkanie