spokojna jak bezdech
jak cisza co żaglem nie łopocze
wiatr od morza na mieliźnie osiadł
ciasno splecione są jej warkocze
oczami duszy ku niebu płynie
zamiast chmur myśli wędrują o lecie
słońce obłoki za wodze trzyma
pogoda czy burza warkocze rozplecie
szkwał może halny wydrze z mielizny
z impetem żaglem łopocząc
lecz czy ma po co