/PROLOG/
Znów wybory! – trudna sprawa
wiec się zastanawiam
z dwojga złego co jest gorsze
gdy tak krzyżyk stawiam…
czy przypadkiem jak traf losu
nie chcę cię wydymać
może lepiej wybrać kaczkę
by orła zatrzymać…/?/…
***
Zatem w skrócie i po fiucie!
W polityce, dobrze wiecie
konstans taki jest cykliczny
gdy obietnic rękaw gruby
tworzy elektorat liczny
Lech przed Lechem pędzi żwawo
tańczy, góry obiecuje
a gdy pilnik już dostanie?
szpony, krzesło nim szlifuje!
natychmiast zapominając
kto mandat swój na nim stawia
z kolegami przy szach stole
pionki tylko swe rozstawia
jak wierzyć w te same bajki
i morał od dawna znany
gdy mannę tą wszechodajną
sypią dziś unijne sztamy
Polska kraj płynący niegdyś
trzymająca w ryzach rację
płaszczy się to z lewa prawa
żebrząc środków o dotacje
Gdy syf wokół frania w oku
na nic obietnice nieba
więcej zdało by się prania
bo z gadek; ni mąki – chleba
***
Miał być morał, jasna sprawa!
lecz z przejęcia zapomniałem
i na kogo, czy na pewno
ostatnio zagłosowałem