Zielona cytryna

Spijam z ust twoich nadmiar słodyczy
gdzieś w zakamarkach dobrego smaku
zakrzywiam uśmiech na twojej twarzy
jestem goryczą w szklance koniaku

daję powody lepsze od sody
by twe pragnienia tamą powstrzymać
jak nagły wicher, zmiana pogody
tak w środek lata wkradnie się zima

zlizuję uśmiech z twojego lica
chmurą, niech z oczu rosa wypłynie
i zmiękczy skryte twoje oblicze
spragnione doznań ze mną popłynie

będę ci gradem z gór spadającym
kiedy zapragniesz poczuć i przeżyć
coś ponad miody i kwiat kwitnący
z wyzwaniem losu, natury zmierzyć

zakręcę w głowie i wciąż przy tobie
jak cień przycupnę dotrzymam kroku
zachęcę tańcem w herbaty szklance
jak księżyc wtulę we śnie po zmroku

zostanę z tobą za jedno słowo
i porwę w niebo, aż do zenitu
nie skąpiąc za nic, rozkoszy granic
aż gardzić będziesz z nadejścia świtu

***

Miłość nie wodą jest lecz pragnieniem
tak i w potrzebie życie odmienia
w kogo zapragniesz i chcesz zobaczyć
jak wodę w wino z czasem zamienia
/i vice versa/

Cyt.

„…miłość przekształca duszę na podobieństwo osoby ukochanej” – Samuel Taylor Coleridge

/inaczej mówiąc;/
Pragnę tego co „widzę” i chcę ujrzeć