Historia z przeszłości

Pamiętam ten uroczy czas, młodości wczesnej wiek
Straszniejszy był przydrożny las i bardziej biały śnieg
I im się stawał starszy, na urodzie tracił świat
Lecz on wciąż najwspanialszy był – przyjaciel niczym brat
On żył tu znacznie dłużej, znacznie większą wiedzę miał
Był moim dobrym stróżem,  co przy boku zawsze stał

Jak wiele wtedy miałam
Nie wyrazi żadne z słów
Przyjaźń tak doskonała
Nigdy się nie zdarzy znów

Dla mojej wyobraźni trwać tak mogło cały czas
On widział to wyraźniej – coś nowego dostrzegł w nas
I wtedy zrozumiałam, że ta przyjaźń co nas łączy
Umiera – albo zmieni się w coś więcej, albo skończy
Wiedział o mej rozterce, chociaż nie mówiłam nic
Zbyt krótko biło serce moje,  by dla kogoś bić

Miłość – ta wielka siła
Co upiększać życie ma
Nas właśnie uśmierciła
Czy to znaczy, że jest zła?

Tak dobrze dziś pamiętam jego obraz z tego dnia
Jak zawsze uśmiechnięta twarz, choć w oku mała łza
To wtedy go widziałam w życiu mym ostatni raz
Zostałam całkiem sama, niczym porzucony głaz
Nie rozumiałam, za co los mi przyniósł taką stratę
Gdy przyjaźń się rozpada, świat się staje innym światem

Zbyt ciemne miałam serce
By coś poza żalem czuć
Nie chciałam znać go więcej
Jednocześnie myśląc „wróć…”

Czas zmniejszał me cierpienie, barwił dni z roku na rok
Czas przyniósł zrozumienie reformując myśli tok
On kochał mnie zbyt mocno by się nie usunąć w cień
W mym sercu blask się ocknął i wierzę, że przyjdzie dzień
Spotkamy się przypadkiem jak za starych dobrych lat
I może nową szansę da nam ten kochliwy świat…