Jesienny spacer

idę zasłuchany w szmer liści
wirują wokół coraz niżej ziemi
wiatr psotnik podrywa je do lotu
lecz one nie mają siły wzlecieć
na korony drzew gdzie był ich dom

poniewierają się po alejkach
bezsilne chociaż tak strojne
kolory cieszą oczy przechodniów
czy ktoś pomyśli że one umierają

idę trzymając pod rękę jesień
wieloletnią barwną przyjaciółkę
zwierzam się jej ze swoich myśli
może pomoże ułożyć je w głowie