suknia barwy zielonej

 

z cyklu: purpury jesieni

Zerwałeś ze mnie suknię zieloną,
zgrabnie uszytą na moją miarę.
Różą czerwoną z przodu zdobioną,
z kroplami rosy, uroku darem. 

Spadła sukienka pod twoje nogi
na brudną ziemię, w błota kałuże.
Los zdać się musiał być tak złowrogim,
zycia w zieleni nie chciał wydłużyć.

Nagle straciła kolor nadziei,
błoto pokryło świeżość zieleni.
Płatki różane wiatr w dal pogonił,
wiarę i miłość w troskę odmienił.

Dzisiaj już trudno nabyć od nowa
suknię tak piękną, pachnącą majem.
Wszak ciągle może być kolorowa
złotą purpura, grzybowym gajem.

Myślisz, że znajdę suknię na nowo
w kolorze pięknych czerwonych liści?
Czy piękna będzie jesienną dobą?
W marzeniu sennym – zlotem szeleści.