Tango wspomnień

który to już sylwester spędzają razem tak we dwoje,
w cieple iskrzących płomieni kominka ?
tańczą tango przytuleni i wciąż zakochani.
w jego oczy wpatrzona, wróciła do wspomnień.

do tego dnia…
kiedy w samo południe zobaczyła go siedzącego w zaciszu skalnego zakątka.
siedział zamyślony z lampką wina w dłoni,
drugą otwierał parasol dający cień w ten upalny dzień.
tak dawno go nie widziała.
biały podkoszulek, letnie spodnie,
ta sama sylwetka, dobrze zbudowanego, zdrowego,
i jeszcze w sile wieku przystojnego mężczyzny.
włosy może tylko trochę przerzedzone.
podeszła bliżej…zauważył ją.
jego twarz wyrażała skupienie.
o czym myślał?
wydał się jej tak bardzo bliski z tym zdziwionym wzrokiem,
zatrzymanym uśmiechem na wąskich ustach.
wstał. szedł w jej stronę.
czuła jakąś dziwną magię rosnącego napięcia w każdym zbliżającym ich kroku.
była speszona.
nie myślała, że jeszcze takie wrażenie wywrze na niej mężczyzna,
który nauczył ją przeżywania rozkoszy miłości.
jest tak blisko i patrzy na nią śmiejącym się wzrokiem.
wyciągnęła do niego dłoń na powitanie.
a on…bez słowa, zdecydowanie z drżeniem przytulił ją i czule pocałował w usta.
obydwoje wiedzieli, że…świat do nich należy, a oni do siebie.

teraz…
tańczą swoje tango.
tango ich szczęścia.
tango, które trwa…
nie tylko w ten jeden, Sylwestrowy wieczór.
jest przy niej.
uśmiecha się…i mówi…
wiem o czym myślisz,
bo Ty, to ja.