wilczo-dziczo-apeticzo

Prolog:
Fantazja ludzka nie zna granic,
lecz kto powiedział że moja jest ludzka…

***
Dość biadolenia miała być krzepa
wnerwiłem teraz się aż zasapałem
urosnąć miałem, kiedy tymczasem
poniżej zera jak łoś zjechałem

więc szkoda lodów już wyzdrowiałem
i minę ręczę mam teraz dziczą
apetyt inny i nieco dziwny
patrzę za jaką durną zdobyczą

ooo! idzie właśnie kawał koniny
zadowolonej że łąkę skosi
aż ślinka cieknie że nie poradzę
sama o śruta i przemiał prosi

nie tylko ona zresztą jedynie
zewsząd hasają kurki i świnki
owce, barany biorę w te tany
nie boję nawet pyskatej psinki

ustąpić z pola?, nie moja rola!
niech teraz sobie beczą i kwaczą
się doigrają, gdy ja tymczasem
czuję jak potwór nad martwą klaczą

nie wasza sprawa żem zagryzł ścierwo
do zgody dzisiaj nie mam nastroju
zwycięzcy nigdy się nie tłumaczą
i nikt nie żąda od nich pokoju

jednym wystarczą wypadki zwykłe
by nikt nie widział krwi i niezgody
a ja zapewniam dać tu niezwykłe
wrażenia tobie, szok! i przygody

zapłaty nie chcę, sam ją odbiorę
na końcu kwitek na ciebie czeka
gdy już przeczytasz wnet pożałujesz
że tu zajrzałeś, widać masz pecha!

i wcale mnie to nie dziwi,- gdzie tam!
bo na co zajcu taka zabawa?
dla mnie króliki, sarny i dziki
dla ciebie kłębek sznurek i trawa

się nie podoba?!- twoje problemmo
nie w tym byś kontent jest moja głowa
na siłę ciebie nie trzymam jeszcze
więc jak narzekasz – to wolna droga

a teraz zwijaj swój marny tyłek
wkurza ciekawość i mina łysa
jak skończę gadkę to się spodziewaj
porwę ci dupę, sprawię jak lisa

Jest tu ktoś jeszcze?
/-dobrze się składa/
spójrz oto dzieło jest i gotowe.
w tym czasie w szatkę wmłóciłem matkę
żonę ci, dzieci, męża i krowę

***
„Piszę tą bajkę niepotrzebnie
morał pewnie wszyscy znacie
widać dobrze się skończyła
jeśli jeszcze to czytacie…”