NATCHNIENIE

Siedzę spokojnie i myślę
co by tu napisać,
Weno, nie ma Cię.
Przychodzisz wtedy,kiedy….
kroję koperek
do pralki wrzucam sweterek
wycieram kurze
wychodzę na podwórze
witam słoneczko
piję ciepłe mleczko
robię makijaż
ty swe rymy wysyłasz.
Och, jak prześladujesz mnie!

Mówisz mi o słońca promieniu
o łagodnym drzewa cieniu
ptasich trelach i o białym obłoku
o szemrzącym w górach potoku
pasącej się mgle na łące,
którą rozgania wschodzące słońce
o perełkach rosy,
w które przyozdabiają się
złote zboża kłosy
i o tym jak przeznaczenie
zsyła radość lub cierpienie.

Przez twoje ,Weno, przeszkadzanie
podam dzieciom wiersze na śniadanie
na obiad klasykę
na deser lirykę
a na kolację będą bajki
o małym księciu i śpiącej królewnie,
w których miłość zwycięża
bez komputerowego oręża.

chrząszcz w trzcinie cichutka bzyka
spać…spać…spać…
taka jest jego wieczorna muzyka.
Wysyłaj Weno swoje duszki
niech nam szepcą nawet do poduszki.
Jutro trzeba rano wstać
dzieciom znów śniadanie dać
sprzątać, gotować i prać.
Chociaż prześladujesz mnie
za to Weno kocham Cię.

Jesteś naszą duszą i odskocznią od
codzienności.Przypominasz nam smutki i ……
radości !..też.
minawia

marzec 26, 2007