gdy siedziała tam sama w cieniu dojrzewających brzóz nie potrzebowała niczyjego współczucie…..
wzrok mijających ją cieni przebijał jej chwilowe dobre myśli ciernistą rozpaczą… ale po co?? po co ? pytała sama siebie gdy kolejna dłoń pogładziła jej spalone przez słońce włosy….
wstała…. rzuciła ironiczne spojrzenie w stronę tłumu który obdzierał ją wzrokiem z każdej strony….
odeszła…i nikt jej więcej nie widział….