Potoki słów

Potokiem słów gaszę myśli ogień nieustający
co spala powoli serce, duszę jak płomień tlący
ogarnia przestrzeń wszechświata mego, księżyce słońca
przenika żarem do źrenic oczu bólem bez końca

nie mogąc wyznać tego odważniej co myśli droczy
zamykam przeszłość, usta na klucze ślepną me oczy
i tylko sedno tej jednej prawdy pragnę wymienić
że mowa niczym, tylko działaniem można coś zmienić

zapomnieć pragnę pamięć wydarzeń; smutki, radości
nie żal mi ofiar tego co tracę co zrasta kości
kiedyś to wszystko nazwę określę i wytłumaczę
teraz Stop! mówię, porzucam wszystko, choć wiem co tracę

na nic tu żale, milczeniem złością nic tu nie zmienię
wszerz ignorancja, las zakłamania i pychy ziemie
przegrała przyjaźń, miłość powiędła, gdzie koleżeństwo?
upadły cnoty, zerwanych więzi nie wskrzesi prędko

tylko komercja, przymus, nakazy i pieniądz rządzi
kto prawy, szczery i bojaźliwy w cierpieniu błądzi
świat wbrew pozorom choć ułożony zupełnie inny
choć praworządny murem podparty stanowczo winny…